SPOWIADAM SIĘ
O mszy słowo po słowie
Wacław Oszajca SJ
Do kościoła idziemy na zaproszenie Jezusa, czasami jednak na to spotkanie nam nie pilno. Ociągamy się, wyszukujemy pretekstu, robimy wszystko, żeby nie przyjść i z czasem o kościele i parafii zapominamy. Na szczęście nie znaczy to, że Jezus odpłaca nam tym samym. Nie, On zapomnieć o nas nie może, gdyż jest miłością. Wiemy o tym z Pisma Świętego, choćby z Jezusowej przypowieści o dobrym ojcu i marnotrawnym synu.
Bóg o nikim nie zapomina i jak mówi papież Franciszek, „nie brzydzi się grzesznikiem”, ale stara się go przyprowadzić do sobie. To dlatego Duch Święty niepokoi nasze sumienia, i przypominając nam nasze grzechy, nakłania do wzięcia odpowiedzialności za zło, które wyrządzamy „myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem”. Ta świadomość winy stanowi o naszym człowieczeństwie, gdyż świadczy o tym, że, jak mówi papież Franciszek „jesteśmy grzeszni, ale nie zepsuci” - odróżniamy zło od dobra. To dlatego odwiecznym zwyczajem drzwi kościołów pozostawały zawsze otwarte dla każdego, również dla największych złoczyńców, którzy znajdowali w kościołach schronienie przed zemstą. Dzisiaj również ludzie znękani wojnami, głodem, prześladowani, uciemiężeni czekają na naszą pomoc. Czeka też Chrystus, gdyż przez nas chce odpowiedzieć tym, którzy u Niego szukają ratunku.
Kolejne rozdziały
O mszy słowo po słowie